Dzisiaj przedstawię anime pod tytułem "Król Szamanów". Zaczynamy:
Król
Szamanów (Shaman King):
Oryginalny tytuł: シャーマンキング (Shaman
Kingu).
Gatunek: shōnen
Liczba odcinków: 64+3
Autor (manga): Hiroyuki
Takei
Autor (anime): Seiji Mizushima
Studio: XEBEC
Rok wydania: 2001 r.
Dawniej niektóre plemiona wierzyły, że specjalne maski, moc
księżyca lub pieśni i magiczne korale, pomagają porozumiewać się z ze światem
astralnym. Jednak wszystkie dochodziły do jednego wniosku: że tylko wybrane
osoby były do tego zdolne. Szamani… Są ogniwem łączącym świat materialny z
duchowym, to osoby utrzymujące harmonię między naszym światem, a światem
duchów.
„Król Szamanów” opowiada o chłopcu imieniem Yoh, który na
pozór jest zwykłym nastolatkiem, chodzi do szkoły, uczy się… Jednak jest on
kimś więcej niż tylko człowiekiem. Jako, że urodził się w wielkim klanie Asakura,
który od pokoleń słynie ze swoich umiejętności szamańskich, spoczywa na nim
powinność reprezentowania rodziny w Turnieju Szamanów, walkach mającymi wyłonić
następnego Króla Szamanów, który ocali świat przed złowrogą Gwiazdą
Zniszczenia, która przybywa na Ziemię raz na pięćset lat ukryta za swoją
bliźniaczką Gwiazdą Przeznaczenia. Tak o to Yoh, wraz ze swoimi przyjaciółmi
(których poznajemy już na początku opowieści) i duchem stróżem- Amidamaru, rozpoczyna
swą podróż, by stać się silniejszym, walczyć z innymi szamanami i ostatecznie
wygrać Turniej. Czy mu się to uda? Czy może zginie po drodze? Jakich
przeciwników spotka? Tego niestety wam nie powiem… Musicie sami obejrzeć by się
przekonać.
A teraz o anime od strony technicznej. Fabuła jest prosta.
Jak w większości tego typu anime bywa nadciąga kolejny koniec świata i tylko
wybraniec może go ocalić, jednak na jego drodze staje przeciwnik, którego nikt
prócz głównego bohatera nie jest w stanie pokonać. Przy czym nie myślcie, że
jest to poważne anime. Nie, jest tam wiele zabawnych sytuacji, gagów śmiesznych
i nie śmiesznych, ale na pewno świetnie pasujących do historii. Niby taka
prościzna, a ludzie nadal oglądają, ba czekają z niecierpliwością na kolejny
odcinek. Hmm… Nie będę ukrywał, że sam należałem do tego grona.
Jeśli chodzi o muzykę, uważam, jak i większość osób
recenzujących to anime, że jest jednym z jego najmocniejszych elementów. Jest
bardzo dobrze dopasowana do zwrotów, akcji, oddając doskonale jej tempo. Oryginalne
głosy postaci mimo, iż na początku mnie nie przekonały (jako, że pierwszy raz
oglądałem Shaman Kinga po polsku) ogólnie wypadły nieźle i po jakimś czasie
idzie się przyzwyczaić.
Tutaj (kliknij) zamieszczę muzykę z anime.
Grafikę, choć się na niej mało znam, uważam za dobrą.
Postaci narysowane są, zależnie od sytuacji, albo dokładnie, albo troszkę mniej,
ale, przynajmniej mi, nie rzuciły się w oczy jakieś rażące niedociągnięcia.
Teraz kilka obrazków, które pokażą rodzaj kreski i ogólny wygląd (resztę zamieszczam tutaj):
Na końcu porównam jeszcze polską wersję i japońską, bo warto
zwrócić na to uwagę. Jako, iż miałem okazję obejrzeć obie wersje, mogę
stwierdzić, że ze względu na dokładniejsze wyjaśnienia fabuły i brak
wszędobylskiej, polskiej cenzury, która sprawia, że samo anime staje się
bardziej bajeczką dla dzieci, wolę obejrzeć oryginał, jednak nasza wersja ma u
mnie jeden wielki plus… Humor. Tak, jest to według mnie największy atut. Jako, że
Japończycy mają swój własne gagi, odnoszące się do ich nie do końca znanej nam
kultury, które nie zawsze są zrozumiałe dla reszty świata, dlatego wole nasze
polskie żarty.
Tak więc na zakończenie, anime w moim mniemaniu jest warte
obejrzenia, szczególnie polecam je tym, którzy mają ochotę na średnią długą,
lekką opowieść zaopatrzoną w dużą dawkę humoru.
Jeśli chcecie więcej poczytać oddaje w wasze ręce dwie
recenzje:
1. http://www.shamankingworldfans.fora.pl/recenzje-i-teksty-piosenek,43/recenzja-z-innyswiat-pl,49.html
Jeśli zaś zachęciła was moja recenzja do
obejrzenia tego oto anime, po prawej w sekcji „Strony z darmowymi odcinkami
anime” znajdziecie odpowiednie i darmowe strony. Na kreskówka.fani.pl
znajdziecie obie wersję i polską i japońską.
Tak więc miłego oglądania. I jeśli macie
jakieś zastrzeżenia do powyższej recenzji, z chęcią poczytam o nich w
komentarzach. Nie krępujcie się. W końcu mam prawo się mylić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz