niedziela, 22 stycznia 2012

Ah! My Goddess!

Witam wszystkim czytających!
Dzisiaj przedstawię recenzje anime pt. Ah! My Goddess! Zaczynam:

Ah! My Goddess!

 Oryginalny tytuł: ああっ女神さまっ                    (Aa! Megami-sama!)
Gatunek: komedia, romans
Liczba odcinków: 24 + 3
Autor (manga): Kōsuke Fujishima
Autor (anime): Hiroaki Gohda
Studio: AIC
Rok wydania: 2005 r.




           Pomyśl przez chwilę, drogi Czytelniku… Czy kiedykolwiek miałeś taki dzień, kiedy wydawało ci się, że nie może być gorzej, że wszystko obróciło się przeciw tobie?? Otóż główny bohater tego anime ma tak każdego dnia. Morisato Keiichi… Student Politechniki Nekomi, fan motoryzacji i wszelkich urządzeń mechanicznych, członek Klubu Motoryzacyjnego, chłopak o niskim wzroście, mający czarne, sterczące włosy, przyjazną twarz… wieczny pechowiec. Cała historia rozpoczyna się, gdy po raz kolejny dobroć Keia zostaje wykorzystana przez starszych kolegów. Ci, jako że jest weekend, postanawiają wyjść gdzieś na miasto, jednak nie mogą zostawić akademika bez opieki. Tę rolę powierzają naszemu bohaterowi (nie do końca za jego zgodą), dodatkowo, żeby się nie nudził wyznaczają mu pełno prac domowych. Długo mu one zajęły, ale w końcu udaje mu się skończyć. Ostatnią rzeczą jaką musiał zrobić to zadzwonić o wyznaczonej godzinie, by przekazać informację. Jednak jego życiem interesują się też siły boskie, a dokładnie bogini pracująca w Boskiej Infolinii o imieniu Belldandy. Chcąc mu wynagrodzić jego dobroczynność i ciągłego pecha odbiera połączenie od Keia, a później wpada do jego pokoju przez lustro. Bogini oferuje mu spełnienie dowolnego życzenia, cokolwiek tylko zechce i wypowie to na głos spełni się. Morisato nie będąc przekonany co do wiarygodności słów kobiety (tak, bo łatwo wytłumaczyć fakt przejścia przez lustro do naszego świata), a jednak będąc zaintrygowanym jej urodą i pochlebstwami w jego stronę wypowiada swoje życzenie: „Pragnę aby…. ” sprawiając, że Belldandy będzie musiała przy nim pozostać aż do jego śmierci lub odwołania powyższych słów. Od tego momentu rozpoczynają się dziwne przygody tej dwójki, w których pojawią się kolejni bohaterowie. Chcecie wiedzieć co się wydarzy?? No cóż, musicie obejrzeć…. 
            Jeśli ktoś zamierza szukać w tym anime fabuły to głęboko się zawiedzie. Każdy odcinek to osobne historie ze wspólnego życia bogini i człowieka, które luźno łączą się ze sobą. Jako, że seria należy do romansów zobaczymy w niej nieudolne próby Morisato pogłębienia znajomości z Belldandy. Zdecydowanie przeszkadza mu w tym pech, a w późniejszych odcinkach również młodsza siostra bogini, Skuld. Dodatkowo każdy miły moment jest przerywany przez innych bohaterów. Niektórych może to irytować, mnie jakoś średnio, najpewniej dzięki dużej dawce humoru wpakowanej w każdą scenę.
            Bohaterowie… Oglądając to anime, najpewniej większość znajdzie sobie ulubioną postać. Dla jednych może to być dobroduszny, pomocny i wstydliwy, jeśli chodzi o kontakty z kobietami, Keiichi. Innym spodoba się nasza główna bogini, Belldandy, która stara się pomagać wszystkim wkoło, jest lekko naiwna i nie zna ludzkiego świata (co parę razy zaowocuje zabawnymi sytuacjami). Z postaci pierwszoplanowych jest też Urd, starsza siostra Belldandy, która, można rzec, jest przeciwieństwem Morisato i stara się pomóc… wróć… zmusić go do pogłębienia znajomości z główną bohaterką; oraz Skuld, najmłodsza z całej trójki. Według mnie jest to rozpieszczony dzieciuch, który tylko przeszkadza Keiowi i jest bardzo wkurzająca. Poza tymi bohaterami znajdziemy jeszcze kilku innych, między innymi Megumi, siostrę Keiichiego, znajomych z klubu motoryzacyjnego, Mishimę Sayoko i Marller (demonica). Nie będę ich bardziej opisywał, ponieważ nie chce was zamęczać.
             W kwestii oprawy graficznej… Projekt postaci jak i otoczenie nie jest powalający, można się spodziewać czegoś lepszego jak na rok 2005, jednak mniej wyczulone oko nie zauważy dużych błędów. Kreska jest delikatna, miła dla oka. W ogólnym rozrachunku jest nieźle.
              Muzyka… Tak jak wspominałem w innych recenzjach. Nie jestem fanem spokojnych utworów, więc moja ocena nie będzie całkowicie obiektywna. Uważam, jednak że dobrze się jej słucha, jest miła dla ucha i każdy się przyzwyczai (a jak nie, to zawsze można przewinąć). Tło muzyczne jest całkiem nieźle dobrane, dobrze wpasuje się w rozgrywane wydarzenia.
              Tak więc, na zakończenie…. Ah! My Goddess! to seria dla osób chcących odpocząć od szybkiej akcji i rozlewu krwi. Jest krótka i szybko się ogląda, więc nawet nie zauważycie kiedy skończą się odcinki. Polecam ją wszystkim fanom romantycznych opowiastek z dużą dawką humoru.


A poniżej linki do dwóch recenzji:
1. http://azunime.net/anime/idanm,108,idrec,105,recenzja.html
2. http://anime.tanuki.pl/strony/anime/452-oh-my-goddess-tv/rec/446

Tak więc to wszystko na dzisiaj. Do przeczytania jakoś za tydzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz