Witam wszystkich czytających. Przepraszam za taką długą zwłokę ze wstawieniem kolejnej notki, ale miałem dużo nauki w szkole, zadania domowego i w ogóle nie mogłem niczego sensownego wymyślić. Następnego posta postaram się wstawić tak jak zawsze w środę wieczorem.
A teraz zaczynamy recenzję. Dzisiaj postanowiłem opisać Toradore!:
Toradora!
Oryginalny tytuł: とらドラ!
Gatunek: Komedia, Romans
Liczba odcinków: 25
Autor (manga): Yayuko Takemiya
Autor (anime): Tatsuyuki Nagai
Studio: J. C. Staff
Rok wydania: 2008 r.
Pewnie wiele osób
czytających mojego bloga zdziwi się, że ja, ten który opisywał najbardziej znane
anime typu shonen, nagle recenzuje jakiś romans. Otóż Toradore polecił mi mój
kolega Gracek (nie będę wymieniał nazwiska- ochrona danych osobowych itp.). Na
początku byłem sceptyczny, ale gdy skończyłem oglądać FMA to moja dziewczyna
przekonała mnie, żebyśmy to obejrzeli. I stwierdzę jedno… Nie żałuje, że
poświęciłem czas na Toradore.
Anime opowiada o
Ryuuji’m Takasu, nastoletnim chłopaku wychowanym tylko przez matkę, żyjącym na
przedmieściach. Historia rozpoczyna się wraz z początkiem kolejnego roku
szkolnego. Jak to bywa w Japonii, w tym czasie następuje przydział do nowych
klas. Niestety nasz bohater nie ma dobrej reputacji. Ze względu na wygląd jego
twarzy uczniowie uważają go za bandytę i oprycha rodem z Yakuzy, gdy on tak
naprawdę jest miły i uczuciowy. Na jego szczęście do jego klasy trafia także Kitamura
Yuusaku, zastępca przewodniczącego szkoły i dobry przyjaciel Takasu, oraz
Kushieda Minori, lekko nadpobudliwa, wysportowana dziewczyna, w której Ryuuji
się podkochuje. Pewnego razu główny bohater znajduje w swoim plecaku list
miłosny skierowany do Kitamury, a na wieczór „wjazd na chatę” robi mu Taiga
Aisaka, niska dziewczyna z jego klasy, koleżanka Minori, uważana za
najniebezpieczniejszą osobę w szkole. Okazuje, że to ona pomyliła torby i
przyszła odebrać swoją przesyłkę. Jednak gdy przez przypadek dowiaduję się o
skrytej miłości Takasu, oboje postanawiają połączyć siły i pomóc sobie nawzajem
w zdobyciu ukochanej osoby. Czy to im się uda? Co z tego wyniknie? Jakie
przygody ich spotkają? I kto na końcu będzie z kim? Nie mogę powiedzieć,
obejrzyjcie, a sami się przekonacie.
Może wydawać się,
że Toradora jest skierowana do damskiej części publiczności, lecz tak naprawdę
stworzona została dla chłopaków. Świadczyć o tym ma fakt lekkiej charemówki,
czyli wszystkie kobiety kochają się w głównym bohaterze. Taki zabieg ponoć (nie
wiem, nie oglądam czegoś takiego) nie jest wprowadzany do serii typu shojo (dla
dziewczyn).
Fabuła na
pierwszy rzut oka może wydawać się prosta i schematyczna, jednak już po paru
odcinkach zauważymy, że nic nie trzyma się kupy. Cała przewidywalność znika i
zastanawiamy się co stanie. Hmm… Według mnie największym plusem opowieści jest
jej realność. Cała historia skupia się na życiu i problemach głównych bohaterów
jak i większości młodzieży: pierwsze miłości, problemy z nawiązaniem przyjaźni,
kłótnie z rodzicami, trudne wybory młodych ludzi- czyli wszystko co wszyscy
przeżyjemy albo przeżyliśmy. Nie występują tu żadne magiczne moce, czarodzieje,
obcy, potwory, nic. Niektórzy stwierdzą, że rzeczywistość jest nudna i właśnie
po to oglądają anime, żeby się od niej oderwać- no cóż zdarzają się i tacy
ludzie, nic na to nie poradzę. Tempo rozgrywanych wydarzeń w Toradorze jest
idealnie dopasowane do ilości odcinków. Wszystko dzieje się na tyle wolno, że
możemy dokładnie przemyśleć co się stało, ale nie aż tak wolno, żebyśmy byli
znudzeni. Ostatnią rzeczą jaką wspomnę na temat akcji jest, że autorzy
postarali się i spójnie zakończyli większość, jeśli i nie wszystkie (nie mam
pewności, więc nie chce kłamać) wątków. Nie ma niczego, co zostało nie
wyjaśnione, dzięki czemu nie musimy się głowić co się mogło wydarzyć (osobiście
tego nie lubię, wolę jak sprawa jest zamknięta i nie można jej odgrzebać).
Bohaterowie… Można
by wiele o nich napisać. Postaram się to jak najlepiej streścić. Postaci są
bardzo dopracowane. Te 25 odcinków świetnie ukazują ich głębię. Przez całą
historię dowiadujemy się wiele na ich temat. Poznajemy ich przeszłość, motywy
według, których postępują, marzenia, lęki, sekrety, dobre i złe strony. Dzięki
temu wszystkiemu nie postępują one schematycznie, często potrafią nas zaskoczyć
swoim zachowaniem czy wyborem. Dodatkowo nawet bohaterowie drugoplanowi zostali
całkiem nieźle przedstawieni. Już nie są tylko statystami, ale także włączają
się do akcji i próbują ją zmienić. Ważną rzeczą jest też fakt, że postaci z Toradory
przez całą historię dorastają. Cała akcja, wydarzenia i otaczające je osoby
sprawiają, że każdy zmienia swoje spojrzenie na świat, sposoby rozwiązywania
problemów, marzenia. To czyni je wyjątkowymi i sprawia, jest to poważna produkcja,
a nie kolejny badziew dla mniej dojrzałych widzów.
Grafika stoi na
wysokim poziomie. Widać, że twórcy postarali się w każdym calu tworząc anime.
Postacie są przedstawione bardzo dokładnie. Zachowano proporcje, zadbano o
szczegóły, na które często nawet nie zwraca się uwagę. Kreska jest naprawdę
ładna i cieszy oko każdego oglądającego, nie ważne czy zwykłego śmiertelnika
czy największego grafika. Zaś animacja jest płynna i dopracowano na tyle, że
patrząc na ruchy bohatera potrafimy więcej dowiedzieć się o jego myślach niż ze
słów. Poniżej jest parę obrazków, dzięki którym możecie sami ocenić (reszta kiedyś znajdzie się tutaj):
Jeśli chodzi o
muzykę to wspomnę tylko, że nie powala ona na kolana, ale da się jej posłuchać.
Jest dobrze dopasowana do tempa wydarzeń. Jednak średnio podobają mi się
piosenki z openingów i endingów. Faktem jest, że po jakimś czasie da się, jak
zawsze przyzwyczaić, ale według mnie są przesłodzone. No, ale możliwe, że tak
sądzę, ponieważ preferuje mocniejsze brzmienia. Tak więc udźwiękowienie
zostawiam waszej ocenie. (tutaj znajdziecie OST)
To chyba byłoby
tyle jeśli chodzi o Toradore. Na koniec stwierdzę, że jest to ciekawe anime
warte obejrzenia. Ma jedynie 25 odcinków, które miło się ogląda, najlepiej z
drugą połówką. Więc, jeśli nie wiecie na co się zdecydować to polecam wybrać
ten tytuł. Podejrzewam, że większość się nie zawiedzie.
A tutaj jeszcze
jedna recenzja, tak do poczytania:
To wszystko na
dzisiaj. Do przeczytania w środę na wieczór.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz